piątek, 4 grudnia 2009
Tell me if I should care
No więc stwórzmy sobie bajkę,
O przypakowanym rycerzu i jego rumaku,
O różowej barbie wymiotującej po posiłku,
O metroseksualistach podcinających sobie żyły,
O bogu przejmującym się losem jednostki.
Jesteśmy w końcu dobrzy w tej zabawie.
Nasze życie najlepiej wygląda na zdjęciach.
Miłość, wierność, uczciwość, idealizm.
Czysta wyobraźnia.
Jedna wielka ściema.
Jesteśmy przecież dorośli,
Kłamiemy, pijemy, uciekamy od problemów,
Nie rozmawiamy z nieznajomymi, a wszystkich przeklinamy.
Wszyscy w tym tkwimy.
Zastój trwa zbyt długo, zrobił się spory korek.
Nic dziwnego, że większość rusza na czerwonym.
Widzimy to, co chcemy zobaczyć.
środa, 18 listopada 2009
lovely fake
No i dlaczego patrzysz na mnie w ten sposób,
I znów się uśmiechasz,
milczysz,
po raz kolejny na mnie czekasz,
wypytujesz.
ja też widzę to samo co ty.
uważnie cię obserwuję.
jesteś dobrym człowiekiem.
niepewnym i zagubionym jak wszyscy.
ale błagam, nie proś mnie o pomoc w znalezieniu drogi.
przeze mnie zabłądziło już zbyt wiele osób.
nie chcę, żebyś odchodził,
ale to zbyt duże wyzwanie prosić cię byś został.
zrozum,
miłość bywa również destrukcyjna.
To zbyt duże ryzyko,
A ty znaczysz dla mnie za wiele.
Nie mogę cię zniszczyć.
Więc nie pytaj.
Nie czekaj
I błagam,
Nie przestawaj się uśmiechać.
czwartek, 1 października 2009
I follow the signs to clearly, and still I've fallen.
to prawda, że można zacząć na nowo.
nowa uczelnia, nowa praca, nowi ludzie.
zostawiasz błędy za sobą.
czarna gruba kreska i
tabula rasa.
teraz jesteś znów na starcie
masz czyste konto. nadzieję
i cholerne obawy, że nie sprostasz.
nie możesz znów ponieść porażki.
szkoda tylko, że ty nie jesteś też nowa.
tkwią przecież w tobie te same słabości, wady, lęki i wahania.
spotęgowane przez falowe niepowodzenia.
i znowu musisz uwierzyć.
kolejna próba
nie masz wyboru.
będziesz udawać,
uśmiechać się
spóźniać,
pracować,
czytać,
nie wysypiać,
modlić.
droga jest wyznaczona dokładnie. trasę wybierałam sama. mam idealną mapę i znaki.
dlaczego więc za każdym razem upadam?
poniedziałek, 31 sierpnia 2009
the shy retirer
To ty? Nic nadzwyczajnego. I nie mów, że mam ładne włosy. Oczywiście, że są nienaturalne. Jedyne, co w sobie lubię, to one i ten kolczyk we brwi. Modyfikacje. reszta? To śmieszne.
Nie, nie pójdziemy na piwo, ani na kawę.
Nie lubię tańczyć.
Ja chyba źle znoszę towarzystwo.
Zresztą, ty przecież też tego nie chcesz.
Masz w głowie tylko moje ciało na twoim
Ewentualnie, chciałbyś widzieć mnie klęczącą przy twojej studni życia.
Nie musisz zaprzeczać
To zbędne.
Nie tylko mężczyźni myślą o seksie.
Kobiety po prostu nie są dosłowne.
Nie, nie zamierzam być twoją dziewczyną.
Wybij sobie z głowy, że kiedykolwiek zdeklaruję ci miłość. Ty też się nie waż.
To takie patetyczne, puste, oklepane.
Nie będzie długich telefonicznych konwersacji ani ciągłego czekania.
Nigdy nie będzie krępującej ciszy, ani durnych powodów do rozmów.
Nawet nie mam zamiaru poznawać ciebie i twojego życia.
Nie zostanę na noc.
Wyjdę niespostrzeżona.
To dziwne, jak ludzie postrzegają nieobecność drugiej osoby kolejnego ranka.
To jak?
nadal Ci się podobam?
piątek, 14 sierpnia 2009
More Stars Than There Are In Heaven
czasami trzeba przejść więcej niż 5km, żeby dowiedzieć się, dokąd się idzie.
usiadłam pod wierzbą na zimnej trawie i wpatrywałam się w zachodzące słońce.
mimo że utopiło się w stawie zbyt szybko, rzuciło na tafle mieniące się promienie.
odeszli zakochani, staruszkowie i wędkarze.
czarna woda lśniła od gwiazd, a może latarni.
docierały do mnie już tylko spokojne dźwięki yo la tengo.
wierzyć to znaczy chodzić po wodzie, pamiętasz?
kaczki nie jadają żelek haribo. pamiętam.
sobota, 1 sierpnia 2009
powstanie
Okej zróbmy rewolucję.
niech w końcu zrozumieją, że ich życie nie jest nic warte.
pogrążeni w pracy, w pogoni za nieosiągalnym, zatopieni w samotnej codzienności.
niech w końcu zaczną żyć,
niech odetchną
być może powiewem własnego wyboru,
bo nie wolności.
nie pozwólmy im dłużej męczyć się z własną bezsilnością,
z własną apatią, chandrą, sennością, głupotą.
nie są godni podejmować decyzji.
zawsze zbyt słabi.
żałośni.
Przegrani.
pocieszani współczuciem wyimaginowanych bliskich
uwierzyli w porażkę.
co więcej, nigdy się z niej nie podnieśli.
chcieli cierpieć,
ponieść wymierzoną samemu sobie karę,
rozkoszować się słodkim odkupieniem
nieosiągalnym.
Niech ktoś krzyknie
Niech ktoś otworzy oczy
Niech zadecyduje
Niech przerwie wreszcie ten marazm
Przecież my naprawdę chcemy
zapomnieć
zaufać
uwierzyć
żyć
niedziela, 5 lipca 2009
I forgot to remember to forget
jeśli myślisz, że znasz siebie, to jesteś w błędzie.
nawet nie jesteś w stanie siebie poznać, to nie jest do końca możliwe.
wmawiając sobie coś, w końcu, zaczynasz w to wierzyć. tak jest łatwiej.
łatwiej jest nienawidzić niż kochać?
a jeśli myślisz, że ktoś ciebie poznał,
zastanów się dobrze, czy aby naprawdę jesteś tym człowiekiem.
jesteśmy takimi, jakimi inni pozwalają nam być.
nie powinno się zapominać ludzi.
nie zapominaj więc, kim jesteś.
popełniasz błędy, czasami niewybaczalne.
nie jesteś w stanie wybrać, w kim się zakochasz,
nie musisz za to przepraszać.
ale jesteś odpowiedzialny nie tylko za siebie
ale przede wszystkich za tych, których kochasz.
dzisiaj w ciągu kilku minut zraniłam trzy osoby.
nie wierzę, że łatwiej jest nienawidzić.
Subskrybuj:
Posty (Atom)